Magda i Sandra Budzyńskie

„Edek szuka domów” to misja, której motorem napędowym jest miłość i chęć pomocy bezdomnym psom.

Każdą wolną chwilę i złotówkę poświęcają bezdomniakom. Od wielu lat są wolontariuszkami w schronisku. To właśnie tam poznały psią miłość – Edka. Choć ludzie widzieli w nim same problemy, dla nich był idealny. Każdy weekend i wolny dzień punktualnie o 8 rano stawiały się w schronisku, by zabrać Edka na kilkugodzinny spacer.

Wszystko zaczęło się jednak w 2014 roku, kiedy to pani Magdalena Budzyńska wraz z córką Sandrą zobaczyły przy drodze dwa dwumiesięczne kocięta. Po wizycie u lekarza weterynarii zaczęły szukać dla nich nowego domu – zrobiły piękne zdjęcia i opisy, które opublikowały w internecie. Wśród wielu zgłoszeń, wybrały te najlepsze. Pani Magda i jej córka postanowiły w ten sposób pomóc również swojej schroniskowej miłości. Założyły więc na Facebooku fanpage o nazwie „Edek – pies, który szuka domu”. Po 4 miesiącach – 2 maja 2015 roku – znalazły dla niego idealnego opiekuna. Jak mówią, „Ten dzień zamiast Dniem Flagi, jest dla nas Dniem Edka. I tak już pozostanie”.

Edek zyskał tysiące wielbicieli. Pani Magda wraz z córką postanowiły wykorzystać potencjał i zmieniły nazwę na „Edek szuka domów”. Wybrały kolejnego psa, któremu postanowiły pomóc. Dziś fanpage tworzą dzielne i zaangażowane dziewczyny od czarnej roboty – Sandra i Magda – oraz zdolne fotografki – Marta i Wika – a także 120 tysięcy Superfanów. Od początku działalności ponad 1,5 tysiąca psów i kilkanaście kotów znalazło stały i kochający dom. Głównie staruszki, które nie cieszą się popularnością. Jak mówi pani Magda – „Niestety to wciąż kropla w morzu potrzeb, a psia bezdomność wydaje się nie mieć końca”.

Szukanie domów dla zwierząt to codzienna praca, systematyczne posty, zdjęcia, filmiki, opisy, interakcja z ludźmi i ich edukacja. Jak przyznaje pani Magda – „Każdego dnia zasypiamy ze świadomością, że w schroniskowym boksie, na nowe życie czekają bezbronne istnienia. Bez naszej pomocy zostaną tam na zawsze. Nie mamy wyjścia. Trzeba działać. Pomagać. I nigdy się nie poddawać”. Największa nagroda? To wieści z domów i przyjaźnie z ludźmi, którzy zdecydowali się na adopcję psa.

Na swojego faworyta możesz zagłosować poprzez link: GŁOSOWANIE lub klikając w poniższy baner.

serce dla zwierząt 2022 głosowanie.jpg

Oswald Rodrigo Pereira

Fot. Archiwum prywatne nominowanego

Bohater, który mimo wielu przeciwności losu, zawsze pomoże zwierzętom w potrzebie..

Oswald Rodrigo Pereira jest znany głównie za sprawą swoich pasji – jest reporterem, filmowcem, himalaistą, a najczęściej wszystkim na raz. W jego żyłach płynie głównie adrenalina, lecz miejsce w jego sercu zajmują dwie rzeczy – góry i psy. W 2022 roku na własnych ramionach wniósł psa błąkającego się na górskim szlaku. Jednak jego działania na rzecz zwierząt nie ograniczają się tylko do tego wydarzenia!

Cały świat usłyszał o Oswaldzie za sprawą brawurowej akcji ratunkowej. Himalaiści w drodze do Bazy na Manaslu natknęli się na zabłąkanego psa. Jak przyznaje Oswald Rodrigo Pereira, początkowo próbowali go przegonić. Czworonóg nie posłuchał, a zamiast tego dołączył do wspinaczy. Wyprawa okazała się dla zwierzęcia ponad jego siły – pies utknął na wysokości 4300 m n.p.m. Sumienie nie pozwoliło himalaiście zostawić zwierzaka na pastwę losu. Pies dalszą wędrówkę kontynuował na ramionach Oswalda, który czuł się odpowiedzialny za czworonoga. Dlatego – choć wiedział, że nie będzie łatwo – „nie wyobrażał sobie zostawić go tam samego„. Wszystko zakończyło się sukcesem, a pies, któremu nadał imię Pintxo, otrzymał bezpieczne schronienie.

Jak twierdzi sam Oswald, w życiu nie ma przypadków. Od dziecka miał zadziwiająco dobry kontakt ze zwierzętami, przez co nawet rodzina nadała mu przydomek “gościa z darem przemawiania do zwierząt”. Na drodze miłości do czworonogów stanęła niestety choroba, która bezlitośnie wykluczyła możliwość bliższego obcowania z ukochanymi zwierzakami – astma nie pozwalała mu opiekować się nawet żółwiem.

Ostatecznie życie potoczyło się kompletnie inaczej. Silny związek Oswalda Rodrigo Pereiry z psami nie osłabł z biegiem czasu. W maju 2020 roku podczas ćwiczeń w Lesie Kabackim rozmawiał z przyjacielem o bieganiu z psem. Wtedy pojawił się pomysł pomagania na Paluchu – w końcu osoba z jego energią i cierpliwością doskonale sprawdziłaby się w roli wolontariusza, który zabierałby psiaki na długie spacery i wspólne bieganie. Od tego się zaczęło. Pierwszym psem, który wyszedł na spacer z Oswaldem, był Moris. I była to miłość od pierwszego wejrzenia. Wyjątkowo wrażliwy psiak skradł serce himalaisty i rozpoczął piękną historię pomocy całej bandzie jego czworonogich przyjaciół z Palucha. Mimo szalenie dynamicznego trybu życia, Oswald zawsze raz w tygodniu melduje się w schronisku i zabiera podopiecznych na spacery. Co przyniesie przyszłość? Tego nie wie nikt, choć na pewno bez przygód się nie obędzie.

Na swojego faworyta możesz zagłosować poprzez link: GŁOSOWANIE lub klikając w poniższy baner.

serce dla zwierząt 2022 głosowanie.jpg

Projekt „Gruzińskie PSY”

„Gruzińskie PSY” to projekt społeczny dr. Daniela Makusa i uczniów ze szczecińskiej szkoły.

Dla „dziesiątki doktora Makusa” nauka nie kończy się w szkolnych murach. Dziesięcioro uczniów z I Prywatnego Liceum Leonarda Piwoni w Szczecinie wspólnymi siłami postanowiło nie tylko choć trochę polepszyć życie gruzińskich psów, lecz także uświadomić ludziom, w jaki sposób w tym kraju traktowana jest bezbronna istota. Istota, która sama o pomoc nie poprosi. Niedożywione, z głębokimi ranami, obdarte z szacunku i traktowane jak szkodnik – takie życie wiodą kundelki w Gruzji. Uczniowie poruszeni sytuacją bezdomnych psów z wielkim zaangażowaniem przystąpili do działań.

Wszystko zaczęło się od dr. Daniela Makusa, który jest nauczycielem języka niemieckiego. Za biurkiem staje nie tylko po to, by przeprowadzić zajęcia, lecz także, by rozbudzić w uczniach pasje. Dr Daniel Makus kiedy tylko może, oddaje się swojemu hobby – podróżom. Obraz zaniedbanych i niechcianych gruzińskich psów widział na własne oczy. O tym, co go przeraziło i poruszyło, a także o swoich innych podróżniczych doświadczeniach, podzielił się ze swoimi uczniami. Tak oto w 2021 roku w ramach ogólnopolskiej olimpiady „Zwolnieni z teorii” powstał nietuzinkowy projekt „Gruzińskie PSY”, w który zaangażowało się dziesięcioro uczniów – sześcioro z klasy VIII i czworo z I klasy licealnej.

Uczniowie podzielili się zadaniami – część z nich była odpowiedzialna za zorganizowanie charytatywnych kiermaszy i sprzedaży m.in. własnoręcznie upieczonych ciasteczek, pozostali zaś zajmowali się dystrybucją papierowych ulotek czy nagłaśnianiem tragicznej sytuacji gruzińskich psów za pośrednictwem social mediów. W ramach projektu uczniowie zorganizowali ogólnopolską zbiórkę, a nawet koncert charytatywny. Stworzyli również interaktywną grę miejską po Szczecinie. Nastolatkowie pozyskali ponad 20 partnerów – nawiązali współpracę m.in. z kawiarnią Starbucks czy gruzińską piekarnią.

Na początku grudnia uczniowie razem z opiekunem projektu pojechali do Gruzji, by przekazać Dog Organization Georgia 15 tysięcy lari zebranych na leki i karmę dla podopiecznych schroniska. Dzięki zaangażowaniu uczniów i opiekuna projektu udało się dokonać czegoś niezwykłego – pomóc gruzińskim psom i zwiększyć świadomość społeczną na istniejący w tym kraju problem. Jak mówią uczniowie – „Los psów w Gruzji stał się ważnym elementem naszej społeczności”. Na tym jednak nie zamierzają poprzestać. Od września 2022 roku ponownie łączą siły, by nieść pomoc gruzińskim zwierzętom.

Na swojego faworyta możesz zagłosować poprzez link: GŁOSOWANIE lub klikając w poniższy baner.

serce dla zwierząt 2022 głosowanie.jpg

Aleksandra Laskowska

Aleksandra Laskowska

Jej fotografie pomagają kotom znaleźć nowy ciepły dom.

Mimo młodego wieku Aleksandra od lat wykorzystuje swój talent fotografa i grafika, by wspomagać ratowanie kotów. Prywatnie jest opiekunką Mayi, którą adoptowała jako zdziczałą kotkę. Po dwóch latach mozolnej pracy z ukochanym zwierzakiem, dzika kotka – ku radości opiekunki – stała się oswojonym miziakiem lubiącym branie na ręce.

Oli nie brakuje pomysłów, by pomagać potrzebującym kotom. Robi to, co potrafi najlepiej,  kierując się wielkim sercem dla tych zwierzaków. Przede wszystkim pomaga jako fotograf. Dzięki jej pięknym zdjęciom, oddającym prawdziwe oblicze często zaniedbanego zwierzaka, wiele kotów znalazło domy. Jest autorką mnóstwa fotografii, na których w piękny sposób pokazała podopiecznych m.in. Fundacji Pomocy Kotom Niewidomym Ja Pacze Sercem, Fundacji Jokot, Fundacji Azylu Koci Świat, Fundacji SosnoŚląskie Koty do Adopcji KOTŁOWNIA czy Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. Jest również uzdolnioną graficzką, a swoje umiejętności wykorzystuje w celu edukacji kocich opiekunów, ilustrując artykuły, posty w social mediach, a także książki. Wszystkiemu przyświeca misja poszerzania wiedzy na temat opieki nad kotami. Z jej inicjatywy powstała grupa „Mrrrysunki charytatywnie” skupiająca młodych utalentowanych ludzi, która prężnie działa na rzecz zwierząt, udzielając się m.in. w aukcjach dla potrzebujących czworonogów. Jest również współtwórczynią gry edukacyjnej „Quiz na cztery łapy”.

Zawodowo zajmuje się projektowaniem gier komputerowych. Ostatnio ukazała się jej pierwsza komercyjna gra, która zbiera świetne recenzje na Steamie – Animal Shelter Simulator. Dla kochającej zwierzęta Oli była to praca marzeń. Spełniła się nie tylko jako projektantka, lecz także konsultantka – dzięki wieloletniemu doświadczeniu w fundacjach i schroniskach udało się jej ukazać w grze niezwykły realizm, wszystkie trudy i problemy, jakie pojawiają się na drodze opiekuna schroniska dla zwierząt.

Lista organizacji, w których udzielała się Ola, przyprawia o zawrót głowy. A nie zamierza poprzestać w pomaganiu. Jak sama mówi, kocha sesje w domach tymczasowych i poznawanie wolontariuszy. Interesuje ją wszystko, co kocie – behawiorystyka, medycyna weterynaryjna oraz genetyka.

Jest wielką fanką zdziczałych kotów, potrzebujących dużej ilości wytrwałej pracy przy oswajaniu. Skąd ta słabość? “Rozczula mnie, jak ogromną przemianę potrafią przejść”. Swoją niecodzienna postawą, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym, Ola udowadnia, że miłość do kotów może być stylem życia.

Na swojego faworyta możesz zagłosować poprzez link: GŁOSOWANIE lub klikając w poniższy baner.

serce dla zwierząt 2022 głosowanie.jpg

Jacek Wąsiński

W „Leśnym Pogotowiu” Jacka Wąsińskiego tysiące dzikich zwierząt – rannych, osieroconych, porzuconych – znajduje bezpieczne schronienie i opiekę.

„Leśne Pogotowie” to miejsce, w którym dzikie zwierzęta mają możliwość spokojnego powrotu do zdrowia. Docierają tam często ranne, po wypadkach drogowych lub w wyniku innych zdarzeń, które miały wpływ na ich stan, m.in. po kolizjach z liniami wysokiego napięcia, czy jako ofiary kłusownictwa. W ośrodku są leczone, rehabilitowane i otrzymują pełną opiekę. Trafiają tu również bardzo młode osierocone osobniki, które w pogotowiu są względnie odchowane i – jeśli nie ma żadnych przeciwwskazań – przywracane do swojego środowiska naturalnego. „Leśne Pogotowie” to także miejsce dla tych zwierząt, które dotąd przebywały w nielegalnych hodowlach, a także zwierzęcych emerytów, które przez lata przebywały w ogrodach zoologicznych lub występowały w cyrku.

Pan Jacek niesie pomoc wszystkim gatunkom. Jego ośrodek nie odmawia przyjęcia żadnego potrzebującego zwierzęcia – od ryjówki po łosia. Nie są to tylko okazy dziko żyjące na terenach Polski. Trafiają się również egzotyczne gatunki, jak papugi, węże, pająki czy zagrożone wyginięciem żurawie białoszyje. Statystycznie najwięcej pomocy wymagają ptaki. To właśnie latających zwierząt (często nielatających przez obrażenia) dociera do pogotowia najwięcej. W zeszłym roku „Leśne pogotowie” wypuściło ok. 1100 swoich pacjentów na wolność (co roku ośrodek przyjmuje ponad 2000 zwierząt; niektórych niestety nie udaje się uratować). Zwierzęta trafiły do ośrodka z niespełna 350 miast z obszaru całej Polski!

Co ważne, osobniki, które trafiają do „Leśnego Pogotowia”, nie są oswajane z ludźmi. Wszystko po to, by jak największa ich liczba – o ile ich zdrowie na to pozwoli – mogły bezpiecznie i komfortowo wrócić do swojego naturalnego środowiska. Część zwierząt pozostaje w ośrodku do końca swoich dni, pod dobrą i czujną opieką pana Jacka i jego rodziny oraz jednego pracownika. Zdarza się, że niektóre osobniki nienadające się do wypuszczenia na wolność trafiają do ogrodów zoologicznych, a gdy osiągną sędziwe lata, wracają do pogotowia, by w komfortowych warunkach spędzić emeryturę.

Pan Jacek pomaga dzikim zwierzętom (i nie tylko) już od niespełna 30 lat! Wraz z rodziną mieszka w samym sercu ośrodka. Razem prowadzą to miejsce i otaczają opieką dzikie i egzotyczne zwierzęta przebywające w azylu. Zajmują się także swoimi pupilami – 3 psami oraz 7 kotami. Co ciekawe, czworonogi nie atakują w domu żadnych uratowanych zwierząt, jak małe zające czy wiewiórki. Jakby czuły, że potrzebna jest im pomoc.

Na swojego faworyta możesz zagłosować poprzez link: GŁOSOWANIE lub klikając w poniższy baner.

serce dla zwierząt 2022 głosowanie.jpg

Beata Jacewicz-Tarnowska

Beata Jacewicz

Dzięki niej odpowiedzialny i ciepły dom znalazło już mnóstwo potrzebujących trójłapków.

Beata Jacewicz-Tarnowska jest od lat zaangażowana w pomoc trójłapkom, czyli czworonogom niepełnosprawnym, po amputacjach łapek. Nieustępliwie szuka im nowych odpowiedzialnych domów. Prywatnie kocha psy o jasnej sierści.

Kiedy niespełna 12 lat temu Pani Beata adoptowała swojego pierwszego trójłapka, jej świat niemal wywrócił się do góry nogami. Poczuła wewnętrzną potrzebę, odruch serca, by zacząć pomagać innym czworonogom po amputacjach kończyn. Co skłoniło ją do wspierania właśnie trójłapków? Jak sama mówi, być może impulsem do tego działania był fakt, że ma niepełnosprawnego syna. Sam jednak potrafi o siebie zadbać, więc Pani Beata może poświęcać swój czas na pomoc bezdomnym, skrzywdzonym i kalekim psom.

Obecnie ma w domu 6 psów – trójłapków. Niestety jej pierwszy psiak, którego adoptowała 11,5 roku temu, toleruje jedynie szczeniaki i suczki. Pani Beata ma więc pod opieką jednego samca oraz suczki i młode czworonogi. Jednego z psów przyjęła pod swój dach na początku kwietnia tego roku – to 4-letnia suczka z Ukrainy. Jednak pomaga zwierzętom zza wschodniej granicy już od 3 lat, nie tylko w obecnych trudnych czasach wojny. Razem z zaprzyjaźnioną olsztyńską kliniką pomogła już 42 psom i dwóm kotom z Ukrainy – nie wszystkie były trójłapkami, choć stanowiły większość. Obecnie klinika ta zajmuje się darmowymi szczepieniami i odrobaczaniem czworonogów docierających ze wschodu do Polski. Zwierzętom są wykonywane również niezbędne zabiegi – kastracje, pilne amputacje. Pani Beata później pomaga znaleźć im nowy dom – kieruje je czasem do hoteli, czasem znajduje dom tymczasowy.

Przekłada zdrowie i życie potrzebujących czworonogów nad stan swoich domowych finansów. Wszelkie rehabilitacje trójłapków, leczenie, zabiegi, pobyty w hotelach opłaca z własnej kieszeni i darowizn. W tym celu organizuje częste bazarki dla zwierząt – prowadzi grupę na Facebooku „Bazarek dla Trójłapków”. Umieszcza na niej zdjęcia psiaków które potrzebują domu. Ciężką wieloletnią pracę Pani Beaty docenia wiele ludzi. Nic więc dziwnego, że często otrzymuje darowizny na rzecz zwierząt.

Pani Beata stale pomaga ok. 25 trójłapkom. Gdy któreś znajdą nowy dom, bierze kolejne potrzebujące bezdomniaki pod swoje skrzydła. Choć z roku na rok ma coraz mniej sił, po drodze też ciągłe problemy zdrowotne, nie rezygnuje z szukania psom nowych domów.

Na swojego faworyta możesz zagłosować poprzez link: GŁOSOWANIE lub klikając w poniższy baner.

serce dla zwierząt 2022 głosowanie.jpg

Błażej Poboży

Emerytury dla psów i koni służbowych i, co za tym idzie, poprawa ich losu to głównie jego zasługa.

Pełen empatii stosunek do zwierząt najczęściej rodzi się dzięki otoczeniu, w jakim się wychowujemy. I tak też było w przypadku wiceministra MSWiA Błażeja Pobożego. W jego domu rodzinnym zawsze był pies. Przynajmniej jeden, a czasem nawet dwa – owczarek niemiecki i jamnik. Towarzyszyły mu też kanarki czy ryby akwariowe. Dziś, ze względu na ogrom obowiązków wynikających z pracy zawodowej, we własnym domu nie ma zwierząt, ale nieobojętność i wrażliwość na ich los pozostała.

Kiedy rozpoczął pracę w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji zwrócił uwagę – wraz z ministrem Kamińskim – na brak kompleksowych przepisów określających status ciężko pracujących zwierząt w służbach MSWiA, regulujących ich sytuację od momentu ich doboru po przejście na emeryturę. Obowiązujące rozwiązania przede wszystkim nie określały sytuacji po wycofaniu psa lub konia ze służby. Dobre serce i empatia opiekunów zwierząt sprawiały, że „na emeryturze” pozostawały często, jeśli to było możliwe, pod dalszą opieką funkcjonariuszy – swoich przewodników w pracy – choć mogły również zostać przekazane innym osobom lub instytucjom, a nawet zostać sprzedane. Funkcjonariusze oraz inne osoby lub instytucje opiekujące się zwierzętami wycofanymi ze służby, z własnych środków pokrywali ich utrzymanie, w tym wyżywienie i opiekę weterynaryjną, co wiązało się z niemałymi wydatkami.

Rozum, ale też serce podpowiadały, że to musi się zmienić, że najwyższy czas, aby ciężar utrzymania zasłużonych dla państwa czworonogów wzięło na siebie państwo. „Nasi czworonożni przyjaciele – mówi minister – wspierają ciężką pracę funkcjonariuszy m.in. w szukaniu ludzi pod zawalonymi budynkami, kontrolowaniu bezpieczeństwa bagaży na lotniskach, wykrywaniu narkotyków na przejściach granicznych, poszukiwaniu osób zaginionych, patrolowaniu ciężko dostępnych terenów. Codzienna służba, zarówno funkcjonariuszy, jak i wspierających ich zwierząt, niejednokrotnie wiąże się z narażaniem zdrowia, ale i nierzadko życia. Nikt z nas nie ma wątpliwości, że czworonogi, które z pełnym oddaniem wykonują swoją pracę dla dobra formacji, zasługują na należyte traktowanie, zarówno w trakcie swojej służby w Policji, Straży Granicznej czy Państwowej Straży Pożarnej, jak i wtedy, gdy ze względu na swój wiek czy stan zdrowia, przechodzą na zasłużoną emeryturę.”

Od początku prac nad rozwiązaniami prawnymi w tej sprawie minister Poboży spotykał się z dużą życzliwością i zrozumieniem zarówno w kierownictwach poszczególnych służb, jak i wśród całej klasy politycznej. Wielkim orędownikiem tej sprawy był także szef MSWiA – Mariusz Kamiński.

Jednak ogromne znaczenia miała determinacja z jaką działał minister Poboży. W dość krótkim czasie doprowadził do szybkiego opracowania i przyjęcia tak ważnego i oczekiwanego projektu ustawy kompleksowo regulującej status zwierząt w służbach mundurowych od momentu ich doboru do poszczególnych formacji, aż po wycofanie ze służby.

19 sierpnia 2021 roku ustawę, uchwaloną niemal jednogłośnie w dwóch izbach polskiego parlamentu, podpisał prezydent Andrzej Duda. Rozwiązania weszły w życie z końcem grudnia ubiegłego roku. Pięknie zadziałała zasada, że troska o zwierzęta nie ma barw politycznych.

Do najważniejszych zmian, jakie zdecydowanie poprawiły los tych zwierząt należą:

  • określenie obowiązków ich opiekunów;
  • wprowadzenie zasady pokrywania kosztów żywienia zwierząt w służbie oraz tych na „emeryturze” przez formacje mundurowe;
  • zwrot kosztów badań profilaktycznych i leczenia zwierząt pozostających w służbie, ale również tych wycofanych ze służby;
  • prowadzenie mechanizmów kontroli i nadzoru ze strony poszczególnych formacji nad sposobem realizacji opieki nad powierzonym zwierzęciem.

„Mówi się, że miarą człowieczeństwa jest nasz stosunek do zwierząt. Regulacje dotyczące statusu zwierząt w służbach mundurowych spełniły oczekiwania społeczne, w tym oczekiwania samych funkcjonariuszy. Cieszę się, że przyjęte przez nas zmiany, które poprawiły los psów i koni w służbach mundurowych, zostały zauważone przez organizatorów plebiscytu Serce dla Zwierząt” – stwierdza minister Poboży.

Na swojego faworyta możesz zagłosować poprzez link: GŁOSOWANIE lub klikając w poniższy baner.

serce dla zwierząt 2022 głosowanie.jpg

Adam Mazurek

Adam Mazurek Wild West Ranch

Superbohater, który bez zastanowienia ruszył w stronę ognia, by uratować zwierzęta z pożaru.

Adam Mazurek jest właścicielem stadniny i minizoo „Wild West Ranch” w Rumii. Jedna marcowa noc na długo pozostanie w jego pamięci – 15 marca 2021 na ranczo wybuchł pożar. Tego dnia pan Adam udowodnił, jak wielkie ma serce – przedłożył życie zwierząt nad swoje. O pożarze poinformował go jego przyjaciel – Marcin Michalewski – który również zaangażował się w ratunek. „Bez niego to nie byłoby do zrobienia. Marcin był zaangażowany całym sercem” – mówił Pan Adam. Podczas tego feralnego dnia na szczęście nie ucierpiało ani jedno zwierzę – żadne z kilkunastu lam, koni, kóz, baranów, gęsi, strusi czy królików. Mężczyznom, mimo wielu trudności, w porę udało się je wyprowadzić z obiektu. Pan Adam jednak wyszedł z pożaru z widocznymi poparzeniami. W trakcie ratunku zwierząt zupełnie nie czuł, jak ogień dosłownie trawi jego skórę. Dopiero po skończonej akcji, gdy poziom adrenaliny zaczął spadać, zauważył, że nie ma tkanki skórnej na dłoniach. Przewieziono go do szpitala. W kolejnych dniach okazało się, że będzie wymagać przeszczepu skóry.

Pan Adam, którego zwą „Szeryfem”, ranczo „Wild West Ranch” prowadzi od 2006 roku, czyli od ponad 16 lat. Żywioł mógł zaważyć na istnieniu tego miejsca. Pożar dzięki pomocy kilku zastępów straży pożarnej udało się opanować, jednak pozostały po nim częściowo zgliszcza. Ogień zatrzymał się na szczęście na paszarni i nie dotarł do zapasów drewna i siana. Nikt nie pozostał obojętny na tragedię. W akcję odbudowy „Wild West Ranch” w Rumii włączyło się wiele osób prywatnych, dzieci, organizacji czy restauracji. To świadczy, jak ogromnym szacunkiem jest darzony „Szeryf”.

Sam jest opiekunem kota. Miał wcześniej psa – wiernego przyjaciela i pomocnika w prowadzeniu rancza – golden retrievera o imieniu „Szaman”. Czworonóg był zaangażowany w wiele akcji, był ich twarzą. Po stracie dawnego kompana pan Adam nie może się wciąż zdecydować na nowego psiaka.

„Szeryf” to niejedyny jego pseudonim. Nazywają go też zaklinaczem koni. W czym tkwi jego sekret? Pan Adam, jak sam mówi, nie szkoli koni – to one go uczą. Wrażliwości, odczuwania świata. Zrozumienie tych zwierząt polega na wsłuchaniu się w nie, spojrzeniu na świat ich oczami, a same zaczną mówić. Dodaje, że ranczo „Wild West Ranch” jest dla ludzi, którzy go odwiedzają, jak lekarstwo – „Odnajdują w nim totalne zapomnienie. Ranczo to antydepresant.”.

Na swojego faworyta możesz zagłosować poprzez link: GŁOSOWANIE lub klikając w poniższy baner.

serce dla zwierząt 2022 głosowanie.jpg

Relacja z uroczystości wręczenia nagród – 2021

W poniedziałek, 28 czerwca, w warszawskim hotelu Belloto ze względu na ograniczenia związane z pandemią, odbyła się skromniejsza niż zwykle uroczysta gala plebiscytu „Serce dla Zwierząt”. Wyniki zostały ogłoszone w kameralnym gronie osób nominowanych do nagrody, partnerów oraz kilkunastu znanych zwierzofanów. W tym roku za sprawą głosów internautów i czytelników portalu Psy.pl tegorocznym laureatem 18. edycji plebiscytu została fundacja prowadząca ośrodek dla starych i schorowanych psów – Psierociniec.

Powinniśmy się zjednoczyć i działać dla dobra zwierzaków, bo tylko współpraca może je uratować – mówiła wzruszona laureatka.

Od blisko dwóch dekad portal Psy.pl włącza się w popularyzację działań służących dobru zwierząt. Tak 18 lat temu narodził się pomysł plebiscytu „Serce dla Zwierząt”. Zaowocował on kilkunastoma laureatami, dla których życie i dobro zwierząt ma najwyższą wartość.

Psierociniec – pierwszy i ostatni dom

Wszystko zaczęło się około 10 lat temu w kaliskim schronisku. Aneta Sitkiewicz została terapeutką psów i zorganizowała na terenie schroniska Boks Eksperymentalny, w którym zwierzaki mogły czuć się swobodniej niż w zamkniętych klatkach. W 2016 roku Aneta Sitkiewicz odeszła ze schroniska, by pomagać psom najlepiej, jak tylko się da, zapewniając im kompleksową opiekę. Dziś założony przez nią Psierociniec to fundacja utrzymująca się wyłącznie z datków. Ma pod opieką kilkadziesiąt starszych i schorowanych psów, uratowanych z różnych miejsc w całej Polsce. Nierzadko są to psy, które całe swoje kilkunastoletnie życie spędziły w schronisku. Dopiero w Psierocińcu dowiadują się, co to jest dobre jedzenie i o ile mniej może doskwierać ból, gdy codziennie dostaje się odpowiednie leki. Psierociniec dla większości mieszkańców jest pierwszym i zarazem ostatnim domem, jaki mają w swoim życiu.

ZOBACZ RELACJĘ Z WRĘCZENIA NAGRODY!

Wszyscy nominowani mogą być dumni!

O tytuł laureata ubiegało się ośmioro kandydatów. Są wśród nich Fundacja Hospicjum dla Kotów Bezdomnych, w której mieszka 70 kotów wymagających szczególnej opieki z racji wieku, kalectwa czy schorzeń, Duch Leona – fundacja ratująca trudne psy: duże, czasem agresywne, uznawane za „nieobsługiwalne”, a także Stowarzyszenie Zakątek Weteranów – azyl dla psów i koni kończących pracę w służbach mundurowych. Choć wydaje się to niewiarygodne, to pierwsze takie miejsce w Polsce! W gronie nominowanych znalazł się również ciekawy projekt Piesek Malowany – twórczyni Marta Janicka maluje i fotografuje psy i koty, jej prace trafiają na licytacje, a cały dochód z ich sprzedaży przeznaczony zostaje na organizacje prozwierzęce. Wśród nominacji nie zabrakło też młodego pokolenia. Projekt społeczny Misja na Czterech Łapach prowadzą uczennice z kieleckiego liceum Dominika Nathali i Patrycja Malicka, które podczas przeprowadzanych przez siebie lekcji edukują i uświadamiają dzieci oraz młodzież m.in. w kwestii bezdomności zwierząt i adopcji. Jak zwykle pośród nominowanych znalazły się też gwiazdy działające na rzecz zwierząt i dające dobry przykład rzeszom fanów, w tym:  zespół muzyczny Kwiat Jabłoni, któremu podczas koncertów towarzyszy stowarzyszenie Otwarte Klatki, a także aktorka, tancerka i wegetarianka Edyta Herbuś, która przygarnia bezdomne zwierzęta i nakręciła poruszający filmik zachęcający do adopcji.

Chociaż laureat jest tylko jeden, to każdy z nominowanych jest wygranym. Samo znalezienie się w gronie nominowanych w plebiscycie może być powodem do dumy. Wszyscy tegoroczni nominowani są głosem zwierząt skierowanym do ludzi, którym zależy na dobru naszych domowych pupili i zwierząt nieudomowionych – podkreśliła organizatorka plebiscytu, redaktor naczelna portalu Psy.pl, Paulina Król.

Osoby z Sercem dla Zwierząt

Laudację dla tegorocznego laureata wygłosiła aktorka Monika Mazur, która od lat wspiera inicjatywy na rzecz zwierząt, w tym również akcję „Zerwijmy łańcuchy” (organizowaną przez portal Psy.pl).

Jest wiele osób, które mają serce dla zwierząt, ale wśród tych osób są osoby niezwykłe, które nie tylko oddają swoje serce zwierzętom, ale to zwierzęta są  potrzebne im do życia. To dzięki zwierzętom bije ich serce – mówiła w laudacji Monika Mazur.

Monika Mazur wręczyła prezesce fundacji Psierociniec Anecie Sitkiewicz piękną statuetkę z dmuchanego szkła hutniczego przedstawiającą czerwone serce, zaprojektowaną i wykonaną przez firmę Decor ze Zręcina. Pamiętano także o podopiecznych fundacji. Z myślą o nich firma Nestlé Purina PetCare Polska, partner główny plebiscytu, przygotował dla zwycięzcy tonę karmy, która spełnia potrzeby czworonogów z Psierocińca. Wszyscy nominowani otrzymali dyplomy, kosze pełne przysmaków od Nestlé Purina PetCare Polska, a także  pamiątkowe upominki – srebrne broszki w kształcie serca z wygrawerowaną datą gali. Warto podkreślić charytatywne zaangażowanie Aleksandra Sikory, który poprowadził galę oraz Marty Gałuszewskiej, która zaśpiewała dla zgromadzonych gości. Galę uświetnili swoją obecnością m.in. posłanka Katarzyna Maria Piekarska, Karolina Pilarczyk, Kasia Szklarczyk i Fit Lovers.

Plebiscyt honorowym patronatem już po raz szósty objęła Małżonka Prezydenta RP Agata Kornhauser-Duda, która corocznie wystosowuje osobisty list do laureata nagrody Serce dla Zwierząt. Partnerami gali są: Nestlé Purina PetCare Polska (partner główny), Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce i PKN ORLEN.