Archiwum kategorii: Nominowani 2014

Relacja z uroczystości wręczenia nagród – 2014

Dorota Gorczyca-Woźniak kocha psy jamnikopoodobne i bezdomne

Laureatką XI edycji plebiscytu „Serce dla Zwierząt” została Dorota Gorczyca-Woźniak, prezes Fundacji SOS dla Jamników.

W ten kolejny jedenasty już niezwykły wieczór portal Psy.pl wręczył prestiżową nagrodę Serce dla Zwierząt. Galę w gościnnych progach Klubu Polskiej Rady Biznesu w Pałacu Sobańskich w Warszawie poprowadziła Paulina Smaszcz-Kurzajewska, której na scenie towarzyszył mops Świrus. Dziennikarka tak powitała gości:

Sprawdza się powiedzenie, że ludzie, którzy kochają zwierzęta, są wspaniałymi osobami. Widzę to po tym, co i jak Państwo robią. Sama staram się być dobrym człowiekiem i widać zasłużyłam na to, aby spotykać wyjątkowych ludzi, i takich mam przed sobą.

Paulina Król, redaktor naczelna portali Psy.pl i Koty.pl, cytowała słowa świętego Jana Pawła II: „Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi”. Przypomniała, że już od jedenastu portal psy.pl wyróżnia tych, którzy dzielą się z innymi tym, co najcenniejsze, czyli swoim sercem. – Takim sercem, którego żadne inne, nawet sztuczne serce, nie zastąpi – mówiła.

W tym roku nominowano osiem osób oraz jedną instytucję: piosenkarkę Majkę Jeżowską, Grzegorza Bielawskiego, prezes Pogotowia dla Zwierząt, Dorotę Gorczycę-Woźniak, prezes Fundacji SOS dla Jamników, Magdalenę Płonkę, kostiumografkę, wolontariuszkę w schronisku na Paluchu w Warszawie, Karolinę Pawelczyk, politologa i technika weterynarii, wolontariuszkę w schronisku w Celestynowie, Pawła Suskiego, posła Platformy Obywatelskiej, aktorów Ewę Złotowska i Marek Frąckowiak oraz Stowarzyszenie Pomocy Królikom.

Nagrodę wręczała ubiegłoroczna laureatka plebiscytu piosenkarka Ewa Bem. Zaczęła: – Jestem bardzo wzruszona, jestem zajamniczona!… Nim skończyła zdanie, wybuchły oklaski, bo przybyli na galę nie mieli już wątpliwości, że statuetka trafi do Doroty Gorczycy-Woźniak, prezes Fundacji SOS dla Jamników. Oklaskom nie było końca, aż Ewa Bem musiała je przerwać.

Proszę mi pozwolić powiedzieć tych parę słów, które nakreśliłam całym swoim sercem. Pani Dorota od 30 lat pomaga jamnikom, chroni je i broni ich. Psiaki, które jak żadne inne wymagają patrzenia nie tylko na własny czubek nosa, ale przede wszystkim pod swoje nogi. Serce dla Zwierząt to ogromnie miła i prestiżowa nagroda. Jednak ta nagroda to jest swoisty pamiętnik, efekt, bardzo wielu nocy i dni spędzanych u weterynarzy, głaskania i walki o życie. Jest to pamiętnik pięknych migdałowych oczu, miłości i zaufania. To jest nagroda, w której mieści się wielka odpowiedzialność. To nagroda merdających ogonów i miłości, która, co mówię z całym przekonaniem, nie ma sobie równej na świecie. Życzę pani Dorocie nadludzkiej siły i nieustającej, głębokiej wiary, że jej działanie ma nie tylko wielki sens, ale i jest jednym słusznym działaniem.

Dorota Gorczyca-Woźniak wyszła na scenę w burzy oklasków tak wzruszona, że wyszeptała tylko: – Chciałbym podziękować wszystkim, którzy na mnie głosowali. Po chwili dodała zdanie, które najpełniej opisuje jej charakter: – Wiecie Państwo, mamy teraz takiego psiaka, który jest postrzelony śrutem i zbieramy fundusze na jego leczenie. Gdybyście chcieli pomóc, to bardzo proszę kontakt z nami.

Powiedzieli po gali

Dorota Gorczyca-Woźniak, laureatka

Nie spodziewałam się nagrody, bo dla mnie sama nominacja była sukcesem. Mam nadzieję, że te pięć minut mojej sławy uda się przekuć na jakieś dobro dla naszych psiaków. Chcę podkreślić, że to psy zwyciężyły, nie ja. Choć jamniki są moim oczkiem w głowie, to pomagam każdemu czworonogowi. Wszystko zaczęło się od wspaniałego jamnika z rodowodem z najlepszej hodowli, to dzięki niemu pokochałam te rasę, ale dziś wiem, że najwspanialsze są psy jamnikopodobne i bezdomne.

Agnieszka Czyżkowska-Rosiak, senior product manager Nestle Purina PetCare Poland, głównego partnera gali „Serce dla Zwierząt”

To bardzo ważna inicjatywa i jesteśmy naprawdę bardzo dumni, że możemy ją wspierać. Laureatka, pani Dorota, robi wspaniałe rzeczy, ale przecież każdy z nas, nawet robiąc niewiele, może zrobić bardzo dużo dla zwierząt.

Grażyna Szapołowska, aktorka

Ta nagroda jest bardzo potrzebna w naszym kraju, w którym nie ma pełnej świadomości tego, czym powinno być dobro zwierząt. Jeśli będziemy humanitarni wobec innych istot, to będziemy także wrażliwi na samych siebie. Kraj będzie lepszy. Nagroda trafiła we właściwe ręce, ale wszyscy nominowani są wspaniali. Bardzo cenię posła Pawła Suskiego, który jest za całkowitym zakazem trzymania psów na uwięzi. Psy powinny być wolne i gdy nas będą kochać, to będą przy nas. Paweł Suski zrobił już ogromnie dużo dla dobra zwierząt i za to bardzo go szanuję. Na tym dla mnie polega sens bycia politykiem.

Joanna Jędryka, aktorka

Jestem na gali pierwszy raz, choć byłam zapraszana wielokrotnie. Wreszcie się udało i jestem zachwycona. Nie tylko wydarzeniem, ale i ludźmi, których tu spotkałam. Pani, która pomaga jamnikom, to wspaniała postać i doskonale rozumiem jej pracę. Sama pomagam trochę zwierzętom i wiem, że to nie jest łatwe. Moje koleżanki się dziwiły, że jadę gdzieś daleko z jedzeniem dla kotów. Że wracam pobrudzona pajęczynami, bo przecież koty żyją w piwnicach. Po jakimś czasie te osoby, które się ze mnie trochę nabijały, same dziś pomagają. Dlatego bardzo się cieszę, że to pani Dorota wygrała, bo to świetny wzór dla innych.

Sebastian Cybulski, aktor

To był dla internautów, sympatyków portali Psy.pl i Koty.pl naprawdę bardzo trudny wybór, bo każda z nominowanych osób reprezentowała wysoki poziom i bardzo dużo zrobiła dla zwierząt. Bo jak oceniać czyjeś serce? Nie da się. Gdybym miał głosować, to na panią od jamników. Sam miałem w domu rodzinnym jamniczkę i darzę te psy ogromnym sentymentem. Ale inni nominowani też byli wspaniali.

Mikołaj Krawczyk, aktor

Za każdym razem przekonuję się, że w naszym kraju taka nagroda jest bardzo potrzebna. Im bardziej się nagłaśnia sytuację zwierząt oraz pokazuje ludzi, którzy im pomagają, tym szybciej zmienia się ten świat. Trzeba przedstawiać takie osoby, bo to buduje w naszym społeczeństwie świadomość, jak należy postępować. Podziwiam wytrwałość Doroty Gorczycy-Woźniak. Domyślam się, z jak wieloma problemami musiała się borykać. Z pewnością wielu ludzi chciało jej przeszkadzać w tym pomaganiu, a ona się nie dała złamać i robi to już od 30 lat.

Agnieszka Włodarczyk, aktorka i piosenkarka

Dziś nie jest łatwo pomagać, choć mamy lepsze prawo i narzędzia, takie jak internet, a co dopiero 30 lat temu. Niedawno byłam na interwencji z Vivą, bo trzeba było odebrać źle traktowane psy. Policjanci nie potrafili nam pomóc, bo byli słabo przeszkoleni. Nie wiedzieli, jakie prawa im przysługują i jak się powinni zachować. Tak się dzieje teraz, a kiedyś, kiedy pani Dorota zaczynała pomagać zwierzętom, musiało być znacznie ciężej. Dziś łatwiej znaleźć dom dla psiaka, bo jest sieć. Założyłam z koleżankami na Facebooku stronę adopcjada i szukamy domów dla psów, a pani Dorota kiedyś nie miała takich możliwości, stąd też mój ogromny podziw dla niej. Bardzo cenię też Ewę Złotowską i Marka Frąckowiaka. Zawsze, kiedy potrzebowałam pomocy przy jakimś biednym kocie czy psie, to mogłam na nich liczyć. To absolutnie wspaniałe osoby.

Magda Wójcik, aktorka

Szkoda, że wszyscy nie mogli dostać głównej nagrody, bo ich praca jest tym czymś, czego nie da się ani zmierzyć, ani ocenić. Robią fantastyczne rzeczy. Znaczenie tej nagrody rośnie z roku na rok. Dla mnie najpiękniejsze w „Sercu dla Zwierząt” jest to, że nagłaśnia się tych, którzy w ciszy i poza kamerami walczą o lepszy świat.

 

« z 2 »
Ewa Złotowska Marek Frąckowiak

Ewa Złotowska Marek Frąckowiak

Ewa Złotowska Marek Frąckowiak

aktorzy, miłośnicy zwierząt, w ich domu od lat żyje zawsze kilka lub kilkanaście przygarniętych psów i kotów

Dla Ewy Złotowskiej wszystko zaczęło się krótko po wojnie i jeszcze przed jej urodzeniem… Jej mama usłyszała, że w szczelinie w warszawskich gruzach coś piszczy. Okazało się, że to pekińczyk, który zamieszkał później w ich domu i otrzymał imię Pejpus. Gdy Ewa przyszła na świat, wychowywała się z nim i wyjadali sobie nawzajem z misek. Od tej chwili zwierzęta towarzyszą jej przez całe życie.
Dziś w domu Ewy Złotowskiej i jej męża Marka Frąckowiaka mieszka 5 psów (rekonwalescentka Klara po wylewie, 9-letni Norman, Adaś o wieku nieznanym, Amelka, chihuahua, która była przeznaczona do uśpienia, i piesek, który trafił do nich z łańcucha) i 6 kotów (Gucio, Ksenia, Lucek, Cyryl, Klara i Lesio). Tym minischroniskiem opiekują się sami mimo rozlicznych obowiązków zawodowych, nie mają nikogo na stałe do pomocy, zwłaszcza że zwierzaki nie wszystkie osoby akceptują, najlepiej czują się bowiem w towarzystwie swoich opiekunów.
Ewa Złotowska pomaga na co dzień schronisku dla zwierząt w Klarysewie. Wspiera je finansowo i rzeczowo. Pomaga w adopcji czworonogów, szczególnie angażuje się w szukanie domów żyjącym tam kotom. Od lat wraz z mężem bierze udział w akcji Zerwijmy łańcuchy organizowanej przez portal Psy.pl. Przez te wszystkie lata przez jej dom przewinęły się niezliczone zwierzęta, część zostawała w jej domu, część z nich przekazywała dalej, ale zawsze w sprawdzone ręce. Zwierzęta ją akceptują, kochają, dobrze im z nią, siedzą jej na głowie i czasem terroryzują. To taka wspólna miłość – jak mówi. Stara się, by były z nią szczęśliwe, rozmawia z nimi, rozumie je i one rozumieją ją. Jej przyjaciółka powiedziała kiedyś: „Zwierzęta, które Pan Bóg chce zabrać, zawsze przedtem przyprowadza do ciebie, żeby przez jakiś czas mogły żyć szczęśliwie”.
W życiu Marka Frąckowiaka zawsze były zwierzęta, nie wyobraża sobie bez nich życia. Są wśród nich zarówno psy i koty, jak i konie. Jego ukochanym, mądrym i niezastąpionym czworonogiem z dzieciństwa był bokser Trot. Z Ewą Złotowską połączył go jej czarny wilkowaty pies Felek, który pokochał go miłością wielką. Jak żartują, to Felek ją do niego przekonał. Nie mogła patrzeć, jak zwierzak cierpi i tęskni za Markiem. – Felek to był niesłychanie mądry pies. Miał tylko jedną wadę: odbierał telefony, ale nie zapisywał, kto dzwonił – śmieje się Marek Frąckowiak. Od tamtego czasu wspólnie opiekują się gromadką zwierząt. Jego zdaniem zwierzęta mają tylko jedną wadę: żyją krócej niż człowiek.
Marek Frąckowiak podobnie jak żona odwiedza też schronisko w Klarysewie, choć – jak mówi – trudno mu tam pójść, bo najchętniej wyszedłby z wszystkimi przebywającymi tam zwierzętami. Robi więc to, co może, głaszcze je, mówi do nich, pomaga w ich utrzymaniu w schronisku

Paweł Suski

Paweł Suski

Paweł Suski

poseł Platformy Obywatelskiej, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, walczy o to, by prawo lepiej chroniło zwierzęta

Jest wyjątkową jak na dzisiejsze czasy osobą, ponieważ nigdy nie myśli o korzyściach dla siebie – mówią o pośle Pawle Suskim współpracownicy. Poświęcając czas i serce staraniom o poprawę losu zwierząt, naraża się na to, że ze strony swoich wyborców z okręgu koszalińskiego usłyszy zarzut, iż zamiast zajmować się ważnymi sprawami, traci czas na rzeczy nieistotne. On jednak nigdy nie odpuszcza. Znany jest z tego, że reaguje zawsze i nie odmawia pomocy nawet przy bezpośrednich interwencjach. Jeśli trzeba, w obronie zwierząt potrafi ludzi postawić pod ścianą, dodają współpracownicy.
Wśród 33 parlamentarzystów należących do Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt wyróżnia się szczególną aktywnością. Od dawna walczy o zmianę prawa w kwestiach dotyczących zwierząt. Dzięki jego zaangażowaniu i nieustępliwości udało się wprowadzić w życie w styczniu 2012 roku nowelizację Ustawy o ochronie zwierząt. Kiedy obrońcy praw zwierząt zwrócili uwagę na konieczność radykalizacji ustawy, Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt przygotował propozycję kolejnych zmian. Paweł Suski jest współautorem i posłem wnioskodawcą tego niełatwego do zaakceptowania dla wielu środowisk projektu nowelizacji. Wśród kilkudziesięciu proponowanych zmian znajduje się w nim całkowity zakaz trzymania psów na uwięzi, powszechne czipowanie i ukrócenie procederu niekontrolowanego odławiania zwierząt przez hycli. O tym, jak intratnym stał się on biznesem, dowiedzieliśmy się z raportu Najwyższej Izby Kontroli. O sprawdzenie sytuacji w polskich schroniskach przez NIK zabiegał także poseł Paweł Suski. Nieoceniona jest też rola, jaką odegrał on w sprawie zakazu uboju rytualnego. Przyjmując niezłomną postawę, ryzykował karierę i pozycję w parlamencie.
Prywatnie opiekuje się dwoma czworonogami: labradorką Dzidzią i kotem Józefem.

Stowarzyszenie Pomocy Królikom

Stowarzyszenie Pomocy Królikom

Stowarzyszenie Pomocy Królikom

ratuje króliki porzucane przez nieodpowiedzialnych właścicieli

Króliki nazywają po prostu uszatkami. Wolontariusze Stowarzyszenia Pomocy Królikom działają w całej Polsce. W Krakowie, Lublinie, Sopocie i Warszawie są zlokalizowane centra adopcyjne, czyli przytuliska i domy tymczasowe dla królików, w których rotacyjnie przebywa około 200 zwierzątek. Najbardziejaktywna grupa członków stowarzyszenia to dwadzieścia osób, ale wolontariuszy, głównie kobiet w wieku od 12 do 55 lat, są dziesiątki.
Za najważniejszy cel Stowarzyszenie Pomocy Królikom postawiło sobie upowszechnianie wiedzy na temat wszystkiego, co jest związane z opieką nad królikiem. Jednak przede wszystkim wolontariusze SPK ratują zwierzęta porzucane przez nieodpowiedzialnych właścicieli. W ciągu 10 lat istnienia stowarzyszenia udało im się znaleźć domy dla blisko dwóch tysięcy niechcianych królików.
Wszystko zaczęło się od akcji Apel Rumburaka, którą zorganizowali Beata i Tomek Cegiełkowie, współzałożyciele stowarzyszenia. Chodziło o zwrócenie uwagi na problem sprzedaży zbyt młodych osobników (poniżej 8. tygodnia życia), które często nie przeżywały odstawienia od matki. Króliki miniaturowe od lat należą do ulubionych domowych czworonogów, jednak wiedza na ich temat jest znikoma. – Podrośnięty królik przestaje być małą pluszową zabawką, jaką wydawał się podczas zakupu – mówi Małgorzata Pycek, prezes SPK, opiekunka trzech królików i dwóch kotów. – Taki zwierzak rośnie, potrzebuje ruchu, do tego głośno tupie, i jeszcze trzeba dbać o jego zdrowie, a to dla wielu właścicieli zbyt uciążliwe. Trafiają więc do nas króliki przynoszone przez opiekunów, którzy tłumaczą się alergią, ale też takie, które są porzucane w lasach, parkach i na osiedlach. Znajdujemy ich najwięcej podczas letnich wakacji, są często w bardzo złym stanie, zaniedbane, chore. Wszystkie otaczamy troskliwą opieką i szukamy im dobrych domów.
Wolontariusze nie szczędzą sił i pieniędzy, kiedy trzeba przejechać kilkaset kilometrów, aby zabrać wyrzuconego zwierzaka albo zapewnić transport królika do nowego domu. Dzięki forum internetowemu www.forum.kroliki.netstowarzyszenie skupia wokół siebie ogromną społeczność miłośników królików, zarówno z Polski, jak i z zagranicy. To im, między innymi, zawdzięcza darowizny finansowe i rzeczowe pozwalające wypełniać tę wyjątkową misję.

Magdalena Płonka

Magdalena Płonka

Magdalena Płonka

kostiumografka, wolontariuszka w schronisku na Paluchu w Warszawie, wykładowca w Międzynarodowej Szkole Kostiumografii i Projektowania Ubioru w Warszawie

Miłości do zwierząt nauczyła się w domu rodzinnym, w którym zawsze było ich pełno. Dzisiaj mieszkają z nią trzy psy: Czesio, Krysia i Lili, wszystkie przygarnięte. Jeden był przywiązany pod sklepem, a dwa pozostałe wyrzucone z auta. Psom towarzyszy kot Kocio.
Początkowo angażowała się w protesty dotyczące praw zwierząt, pomagała też wirtualnie. Napisała pracę magisterską poświęconą wykorzystywaniu zwierząt na potrzeby mody. Dwa lata temu wybrała się do schroniska na Paluchu. Tam zobaczyła z bliska, czego najbardziej potrzebują bezdomne zwierzaki. Od tamtej pory jest z nimi raz lub dwa razy w tygodniu. Zajmuje się głównie starszymi i schorowanymi psami, mieszkającymi w wydzielonej części schroniska zwanej geriatrią. Na wyprowadzenie około siedemdziesięciu czworonogów poświęca cały dzień. Zimą przywozi im ugotowane przez siebie jedzenie. Zawsze doleje do niego trochę oliwy, dorzuci siemię lnianie albo inne składniki bilansujące dietę. Czworonogi uwielbiają to jedzenie i pochłaniają je nawet wtedy, gdy obok czeka sucha karma.
Karina Schwerzler, laureatka nagrody Serce dla Zwierząt (2007), mówi, że Magda jest dla niej wzorem człowieka, który bez rozgłosu, na własną rękę, z konsekwencją i uporem pomaga zwierzętom mimo wielu zawodowych zajęć. – Wiele z tych starych i nierokujących psów, wyciąga ze schroniska, aby choć w ostatnich latach życia zaznały ciepła prawdziwego domu, żeby zobaczyły słońce, poczuły zapach trawy, dowiedziały się, co to dotyk człowieka i własny kąt – dodaje Karina Schwerzler.
Magdalena Płonka dba o to, by wiekowe zwierzaki nie umierały w samotności. Zabiera je na ostatnie dni życia do siebie. Zdarzają się też cudowne ozdrowienia. Kilka miesięcy temu wzięła do domu suczkę, której dawano miesiąc życia. Ta odzyskała jednak siły i przebywa teraz w domu na wsi, gdzie w ogrodzie baraszkuje z pobratymcami. Mieszkają tam też inne psy wyciągnięte przez Magdalenę Płonkę z Palucha. Opłaca ich pobyt tam, ale najważniejsze dla niej jest to, że są tam kochane.
Od lat przeciwstawia się też okrutnemu zabijaniu psów i kotów po to, by sprzedawać ich futra jako okrycia z dzikich zwierząt. Nawiązała do tego problemu w książce zatytułowanej „Etyka w modzie”, której jest autorką. Pokazała w niej, że kupując ubrania, mamy wpływ na przestrzeganie praw człowieka, ale także na sytuację zwierząt.

Karolina Pawelczyk

Karolina Pawelczyk

Karolina Pawelczyk

politolog i technik weterynarii, od lat wolontariuszka w schronisku w Celestynowie, obecnie pracownik schroniska

Zwierzęta w jej życiu były obecne od zawsze. To rodzice zaszczepili w niej empatię do nich. Szczególną troską otoczyła psy – to one stały się jej pasją, dla której porzuciła wszystko inne.
Karolina Pawelczyk jest związana ze schroniskiem w Celestynowie od 2003 roku, kiedy to adoptowała stamtąd suczkę Gaję. Najpierw kilka razy w roku organizowała zbiórki na rzecz przytuliska, a od 2011 roku zaangażowała się w wolontariat, a także cosobotnie spacery. Prowadziła też dom tymczasowy dla psów i kotów, koordynowała schroniskowe adopcje, pozyskiwała sponsorów dla przytuliska, współtworzyła facebookowy fanpage, a także zorganizowała akcję Ladies for Animals, w której ramach powstał kalendarz z gwiazdami (2013).
Pasja popchnęła ją do – jak mówi dziś – najlepszej decyzji w życiu: rzucenia pracy w korporacji i zajęcia się wyłącznie pracą w schronisku. W tym celu ukończyła Technikum Weterynaryjne i zdała egzamin państwowy. Obecnie jako technik weterynarii robi w schronisku właściwie wszystko: sprząta boksy, karmi psy i koty, podaje leki, przeprowadza podstawowe zabiegi w nagłych wypadkach, ociepla budy, socjalizuje zwierzaki po przejściach, wychodzi z nimi na spacery, koordynuje adopcje, utrzymuje kontakty z osobami adoptującymi czworonogi ze schroniska. Jeszcze nie tak dawno siedziała za biurkiem w szpilkach, a dziś biega po schronisku w kaloszach i w dodatku jest przekonana o słuszności swojego wyboru.
Prywatnie jest mamą 5-letniego Piotrusia, którego udało jej się zarazić miłością do zwierząt i potrzebą pomagania słabszym. Oboje opiekuję się trzema psami – Gają z Celestynowa, znalezioną na ulicy Hauką i Astrą, staruszką zabraną ze schroniska na ostatnie tygodnie, a może miesiące życia. Karolina Pawelczyk kieruje się w życiu słowami Władysława Bartoszewskiego: „Jeżeli trzeba coś zrobić, to dlaczego nie my, dlaczego nie ja?”.

Majka Jeżowska

Majka Jeżowska

Majka Jeżowska

piosenkarka, ratuje zwierzęta w sytuacjach krytycznych, wspiera schronisko w Korabiewicach

Obdarzona niezwykle ciepłym głosem Majka Jeżowska (także kompozytorka i reżyser, należy do grona kawalerów Orderu Uśmiechu, jest ambasadorem dobrej woli przy UNICEF-ie) ma również wiele ciepła w sercu. Dzieli się nim przede wszystkim z dziećmi, dla których nagrywa piosenki i dla których zorganizowała kilka tysięcy koncertów. Angażuje się także w działalność charytatywną na ich rzecz.
Z równą czułością i atencją jak dzieci traktuje zwierzęta. Jej największym sprzymierzeńcem okazał się Facebook, z którego płyną do niej sygnały, gdzie jest potrzebna pomoc. Jak anioł ostatniej potrzeby reaguje w sytuacjach krytycznych, kiedy jakiś czworonóg potrzebuje natychmiastowej pomocy, a nie ma chętnych, żeby jej udzielić. Tak było na przykład z suczką Kropką, gdy zmarła jej opiekunka. Kropka trafiła do schroniska i z powodu stresu zapadła na liczne choroby. Majka Jeżowska sfinansowała jej pobyt w hoteliku dla zwierząt i leczenie, do czasu, kiedy suczka wróciła do dobrej formy i została adoptowana. Uratowała też suczkę owczarka niemieckiego ze zdiagnozowaną nużycą. Nie tylko pokryła koszty leczenia, ale także zakupiła specjalny kojec, w którym pies musiał być odizolowany. Teraz suczka mieszka w pięknym domu z ogrodem i basenem.
Szacunku do zwierząt trzeba uczyć od najmłodszych lat – mówi Majka Jeżowska. Parę lat temu nagrała piosenkę „Kochaj czworonogi”. A teraz do dzieci i młodzieży trafia poprzez swój oficjalny Fanpage, na którym ma tysiące młodych fanów. Wkleja tam m.in. posty o akcjach edukacyjnych organizowanych przez schronisko w Korabiewicach. Za zaangażowanie w poprawę losu korabiewickich zwierząt została w 2012 roku uhonorowana statuetką Vivaty Korabiewic.
Majka Jeżowska była jedną z pierwszych osób, które wspierały Polkę z Irlandii, walczącą o życie psa Tajfuna. Od lat bierze udział w akcji Zerwijmy łańcuchy organizowanej przez portal psy.pl, jest też jurorką w wyborach na najsympatyczniejszego kundelka Warszawy. Kocha koty… i piłkę nożną. W jej domu mieszkają dwa mruczki: przygarnięty Xabi Alonso i Leo Messi, który dotrzymuje mu towarzystwa

Grzegorz Bielawski

Grzegorz Bielawski

prezes Pogotowia dla Zwierząt, dziennikarz, skutecznie od lat ratuje zwierzęta, nad którymi ich właściciele się znęcają, przygotowuje kompetentne materiały dowodowe dla policji i prokuratury

Pochodzi z Trzcianki. Jako dziecko wychowywał się w gospodarstwie u dziadków, sypiał w żłobie u krów, wchodził do budy do psów i rozmawiał z nimi. Gdy miał siedem lat, w jego domu zamieszkał dalmatyńczyk. Rasie tej jest wierny do dziś. Były też przygarnięte koty dachowce. Marzył o tym, by zostać dziennikarzem. Działał w gazetce szkolnej, potem trafił do „Gazety Poznańskiej” i „Głosu Trzcianki”. Jako nastolatek współpracował ze stowarzyszeniem Animals. Pracował też w lokalnej telewizji i brał udział w interwencjach. Gdy założył własną gazetę, a w Trzciance powstało Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami i stowarzyszenie Pogotowie dla Zwierząt, opisywał przeprowadzane przez nie interwencje. Potem zaczął pomagać w sprawach karnych o znęcanie się nad zwierzętami. Robił to tak skutecznie, że organizacje zaczęły te sprawy wygrywać. Około 2005 roku zaangażował się w tworzenie strony internetowej Pogotowia dla Zwierząt. Wraz z jej pojawieniem się w internecie coraz więcej ludzi zaczęło zgłaszać przypadki znęcania się nad zwierzętami. Pierwszą dużą interwencją Pogotowia dla Zwierząt wspólną z innymi organizacjami prozwierzęcymi była interwencja w Krzyczkach. Od tej chwili zaczęli dzwonić do nich ludzie z całej Polski. Od około pięciu lat zajmuje się tylko interwencjami.
Dziennie do Pogotowia przychodzi po kilkadziesiąt zgłoszeń. Zwierzęta, które są odbierane znęcającym się nad nimi opiekunom, trafiają do około 40 hotelików dla zwierząt, współpracujących z Pogotowiem dla Zwierząt, lub do jednego z siatki kilku tysięcy domów tymczasowych na terenie całej Polski. Grzegorz Bielawski odpowiada za zebranie całego materiału dowodowego z interwencji: opisu interwencji, protokołu badania lekarskiego, zeznań świadków itd. To dzięki temu działania Pogotowia są skuteczne. Dostarczenie takiego materiału policji sprawia, że łatwiej jest doprowadzić do ukarania winnych znęcania się nad zwierzętami. Najważniejsze jest jednak zapewnienie dobrych warunków odebranym zwierzętom i o to szef Pogotowia zabiega przede wszystkim.

ZWYCIĘZCA 2014: Dorota Gorczyca-Woźniak

Dorota Gorczyca-Woźniak

prezes Fundacji SOS dla Jamników, od lat pomaga jamnikom w potrzebie, interweniuje, gdy dzieje im się krzywda, założyła stronę jamniki.eadopcje.org, dzięki której wiele porzuconych psów tej rasy znalazło nowe domy

„Być wiernym jamnikowi to niemożliwe, ale możliwa jest wierność jamnikom” – to motto fundacji założonej przez Dorotę Gorczycę-Woźniak. Za jej sprawą miłośnicy psów tej rasy dają porzuconym, chorym i niechcianym jamnikom wiarę w to, że jeszcze będą mogły się cieszyć własną kanapą.
Dorota Gorczyca-Woźniak zawsze kochała zwierzęta, ale miłość do psów ze wskazaniem na jamniki zaczęła się 30 lat temu. Wtedy miała pierwszego jamnika Ediego, który tak bardzo ją zauroczył, że nie wyobrażała sobie już życia bez psa tej rasy. Gdy w wieku 12 lat odszedł za Tęczowy Most, postanowiła pomagać jamnikom w potrzebie, tym najbiedniejszym. Zaczęło się od Ramba z tzw. domowej hodowli, który miał być odrzucony z powodu złamanego ogonka i padaczki. Ten rudy zwierzak towarzyszy jej do dziś. Zaczęła też brać psy na tymczas, doprowadzać do dobrego stanu i szukać im domów. Wszystko to robiła po amatorsku, bez wsparcia żadnej organizacji. Potem wraz z grupą innych osób założyła tzw. jamniczą skarpetę, konto, na którym zbierano środki na pomoc psom tej rasy. Następnie założyła stronę internetową jamniki.eadopcje.org, dzięki której wyadoptowano mnóstwo zwierzaków, a w 2013 roku uznała, że czas założyć fundację i tak powstała Fundacja SOS dla Jamników. Aktywnie bierze też udział w interwencjach. Przez te wszystkie lata w jej domu na tymczasie było ponad 30 jamników. Pomogła wyadoptować ponad 100 psów tej rasy, a za sprawą istniejącej od ponad trzech lat strony internetowej do nowych domów trafiło ponad kilkaset jamników. Dorota Gorczyca-Woźniak robi im sesje zdjęciowe, daje ogłoszenia na Allegro i robi wydarzenia na Facebooku. Wśród psów, którym pomogła fundacja, był m.in. jamnik Rico zabrany z Klębowa, cierpiący na nowotwór prostaty, któremu przedłużono życie o kilka miesięcy, czy suczka Lenka z bezwładnymi tylnymi łapkami, która dziś, po dwóch miesiącach, za sprawą rehabilitacji już biega. – Najważniejsze jest każde uratowane psie życie – mówi Dorota Gorczyca-Woźniak.