Znajdki

Znajdki

48390573_2409360255801303_4418962306050818048_n

fundacja zajmująca się bezdomnymi zwierzętami, także niepełnosprawnymi

Niedaleko Warszawy stoi domek. Domek jest niewielki, lecz wypełniony miłością po sam dach. Mieszka w nim pani Jola Boczkowska, a wraz z nią czworonożne nieszczęścia, które ktoś znalazł albo znalazły się same – porzucone, niechciane, stare, chore, bezmyślnie rozmnażane… Fundacja Znajdki istnieje od 2012 roku i mieści się w prywatnym domu pani Joli, położonym pod Radzyminem. Większość podopiecznych fundacji mieszka właśnie tam, a część psów i  kotów – w domach wolontariuszy. Nieformalnie wszystko zaczęło się jednak w 1994 roku, kiedy to pani Jola zobaczyła w wysokiej trawie przerażone oczy Kosi – niewielkiej suczki, którą ktoś wyrzucił, a na pożegnanie kopnął w głowę.

Po jej wyleczeniu, pani Jola i jej córka były gotowe na przyjmowanie kolejnych zwierzaków wymagających pomocy, ale nie trzeba było długo czekać, by cały dom i podwórko wypełniły mruczące i merdające stworzenia.

Dziś fundacja Znajdki ma pod opieką 70 psów i 30 kotów. Często zwierzak, gdy trafia do Znajdek, ma chore ciało i duszę. W fundacji zostaje wyleczony, wykastrowany i uczy się na nowo zaufać człowiekowi. Dopiero wtedy trafia do nowego domu. Rocznie fundacji Znajdki udaje się wyadoptować około 350 zwierzaków. Jak na pracę dosłownie kilku osób, to naprawdę ogromny sukces!

Nie zawsze jest łatwo. Pomaganie niepełnosprawnym zwierzakom wymaga wyjątkowej siły – te niechodzące, niewidome czy głuche są od człowieka absolutnie zależne. Potrzebują rehabilitacji, operacji, a czasem – gdy się nie udaje nic więcej zrobić – psich wózków inwalidzkich. Na niepełnosprawne psiaki nie ma zbyt wielu chętnych, więc trzeba się liczyć z tym, że część z nich zostanie u pani Joli już na zawsze.

Znajdek nie byłoby bez pani Joli, ale też bez grupy wolontariuszy i darczyńców, którzy umożliwiają fundacji funkcjonowanie. Rąk do pracy, jak i pieniędzy na niezbędne rzeczy ciągle brakuje, dlatego każdy rodzaj wsparcia jest na wagę złota. Pani Jola jest oddana wszystkim zwierzętom bezgranicznie. Jest jej bardzo trudno, szczególnie od kiedy zachorowała na nowotwór krtani, a w kwietniu przejdzie poważną operację, ale nigdy się nie poddaje. Kto, zamiast niej, miałby ratować te najsurowiej potraktowane przez los czworonogi?

Głosuj w zakładce GŁOSOWANIE!

6 komentarzy

Post a Comment