Irena Jankowska

ijankowska1 

prowadzi dom tymczasowy „U Pipi”, do opieki nad zwierzętami wdrażała się przy mamie, zajmuje się nimi całe życie, obecnie ma pod opieką 68 psów i 32 koty.

Do opieki nad zwierzętami wdrażała się przy mamie. Gdy wyszła za mąż i wyprowadziła się z domu, zamieszkała w bloku w Białymstoku i tam dokarmiała osiedlowe koty. – Zawsze na osiedle przybłąkała się jakaś bieda, to suczka, to piesek – mówi. Przez kilkanaście lat wynajmowała od urzędu miasta działkę, na której opiekowała się kotami i psami, a także stary domek od osoby prywatnej.

Znajdowała bezdomnym zwierzakom rodziny, leczyła je. Znali ją w okolicznych lecznicach. 12 lat temu uciekła z mężem na wieś. Pomyślała, że będzie żyła spokojniej. Zwierzęta, którymi się opiekowała albo znalazły dzięki niej domy, albo odeszły ze starości jako Gucio i Fredzio. Ale dopiero gdy przeprowadziła się na wieś, dowiedziała się, co to naprawdę jest krzywda zwierząt. Ludzie szybko wyczuli jej dobre serce i zaczęło się podrzucanie, przywiązywanie do bramy. Podczas pierwszego roku podrzucono im siedem szczeniaków do stodoły. Do dziś zostały z nimi Misio i Kropka – nie miały szczęścia do adopcji. Było im trudno, mąż zaczął wyjeżdżać, żeby zarobić, a ona zajęła się pomaganiem. Zaczęła szukać pomocy w internecie, wsparcia na sterylizację, i ludzie zaczęli pomagać. Udziela swego domu bezdomnym, potrzebującym pomocy zwierzętom. Co dnia odbiera telefony, a to że suczka w ciąży biega, a to szczeniaki wyrzucone. Stara się reagować na każdy telefon i robić, co może. Ostatnio najwięcej ma próśb o sterylizację. Jeździ sama, swoim samochodem, zabiera suczkę, czasem trzy, cztery z jednej wsi i zawozi do lekarza weterynarii do sterylizacji. Obecnie ma pod opieką 68 psów i 32 koty.

5 komentarzy do “Irena Jankowska

  1. Dziekuje Pani z calego serca za wszystko co Pani robi dla tych biednych, skrzywdzonych przez czlowieka istot. Zycze Pani duuuzo zdrowia i wytrwalosci we wszystkim co Pani robi. Wielki szacunek i podziekowania z mojej strony.

  2. Glosuje na Irene Jankowska nr3.Znamy sie od dziecka,poniewaz jestesmy krewnymi.Irena od zawsze opiekowala sie psami i kotami i mysle,ze wyniosla to z domu.Podziwiam ja za wytrwalosc pomimo przeciwnosci wszelkiego rodzaju.I nie jest to praca na pokaz ale prawdziwie oddane serce poszkodowanym zwierakom.Takich ludzi potrzeba jak najwiecej!

  3. Pani Irenka jest -dla mnie-SIŁACZKĄ…Pomimo mnostwa problemow, złosliwosci ze strony Fundacji ponoc takze walczących o poprawe losu zwierząt Ona sama z maleńka grupką wolontariuszy edukuje., ratuje..sterylizuje..wyszukuje..odwaznie staje w obronie braci mniejszych…
    Nie ma za soba świateł fleszy…nie ma Jej zdjec na pierwszych stronach czasopism…nie zwraca uwagi na własne dolegliwosci..wygode…to Ona odswietnie ubrana wybiega moment przed Wigilią, by ratowac konającego psa..to Ona zakasuje rękawy i sprząta posesję. .mam od Pani Irenki Shivę..sunia zsocjalizowana, w pelni do adopcji przygotowana..Pani Irenka interesuje się losem wyadoptowanych zwierzakow., to Ona ma serce dla zwierząt..powodzenia Siłaczko z Podlasia..

  4. Ja też zagłosuję na Panią Irenę. Adoptowaliśmy od Pani Ireny 2 tygodnie temu pieska. Mimo, że ma Pani 63 pieski, dostaliśmy kochanego , spokojnego, zadbanego pieska. Naprawdę trzeba docenić taką dobra robotę. To jest praca (a dla Pani Ireny i wielka przyjemność) 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Wielkie oddanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *